Chciałem Ci napisać coś o samolotach. Otóż uważam, że samoloty są do niczego. Wielkie to, koszmarnie drogie w produkcji, zużywa ogromną ilość paliwa. Hałasuje nieziemsko – nie wyobrażam sobie mieszkać w okolicy lotniska! Lot samolotem kosztuje krocie – przelot z Polski do Japonii to dla większości ludzi w naszym kraju spory wysiłek finansowy, na który muszą pracować dużą część miesiąca. No i sam lot! Samolot niezbyt wygodny, kilkanaście godzin w zamkniętej puszce prującej przez niebo. Kiepskie żarcie w samolocie. Długie godziny czekania na lotnisku na przesiadkę – a żarcie lotniskowe! To dopiero! Bezczelnie drogie, mało i niesmacznie. A co najgorsze raz na dziewięćset tysięcy lotów zdarza się tragiczny wypadek i większość pasażerów ginie! Drogie, głośne i jeszcze potencjalnie mordercze!
Słowem, samoloty są do niczego. Mają ogromną ilość wad, które poprawiają się bardzo powoli. Tylko kurcze – dzieki tym wadliwym, ograniczonym, awaryjnym samolotom miałem okazję przeżyć niesamowitą przygodę podczas mojego miesiecznego pobytu w Japonii! Nigdy nie mógłbym się tam wybrać drogą lądową czy morską -po prostu nie mam możliwości zniknąć z rynku na tyle czasu!
Fakt, że loty są drogie – ale jeszcze kilkanaście lat temu lot do Japonii kosztowałby nieporównywalnie więcej. Gdy leciał tam Bruczkowski (polecam!), zbierał na to ponad rok!
Fakt, że loty długo trwają – ale gdybym chciał do tej Japonii dostać się statkiem zajęłoby to co najmniej miesiąc – a mówimy tu o dzisiejszych, dość szybkich statkach.
Fakt, że loty są mało wygodne, okazyjnie awaryjne, a żarcie kiepskie – ale to wszystko drastycznie się poprawiło w ciągu zaledwie 100 lat istnienia samolotów i niecałych 80 lat istnienia linii pasażerskich.
Tak, samoloty są wadliwe. Ale są też niesamowicie użyteczne i nikt rozsądny nie postuluje zastąpienia samolotów latającymi dywanami, które to magiczne pojazdy pozbawione są wszystkich wad samolotów, ale mają za to jedną własną. Nie działaja.
I jak się pewnie po drodze domyśliłeś, samoloty są pewną analogią do nauki i podejścia naukowego. Nauka nie jest idealna. Mogę wskazać na liczne jej wady, w tym m.in.
1) efekt szuflady/niepublikowanie części danych – realny problem, dużo powszechniejszy i istotniejszy od „kupowania badań”, które jest nauce zarzucane.
Po tym zresztą poznawałem dotąd (po tej publikacji to się zmieni zapewne), czy rozmówca faktycznie wie o czym mówi krytykując naukę. Ideologowie powoływali się na kupowanie badań. Ludzie mający nieco faktycznego obeznania w temacie, mówili o efekcie szuflady.
2) fakt, że duża część opublikowanych badań jest po prostu wadliwa i błędna (jak pokazał np. Iodannidis)
3) upolitycznienie środowisk naukowych i fakt, że naukowcy są po prostu ludźmi, co prowadzi niestety do wielu nadużyć, w rodzaju „przywilejów publikacyjnych” („privilaged access”)
4) czaso- i zasobochłonność nauki – nauka kosztuje, czas, energię, pieniądze. Przeprowadzenie badania, opisanie go, publikacja to wszystko może zająć całe lata.
Nauka ma wady. Ma ich sporo. Wiele z nich próbuje rozwiązać (np. w formie rejestru badań dla punktu 1 czy systematycznych analiz dla 2), ale idzie jej to powoli. Zbyt powoli dla wielu ludzi, których życie i zdrowie zależy od tego, jak szybko będzie się rozwijała – i w pełni to rozumiem.
Sęk w tym, że nie mamy niczego, co byłoby choć w drobnym stopniu tak skuteczne.
Nasz mózg nie ewoluował do tego, by trafnie rozumować, celnie wyciagać wnioski, prawidłowo interpretować doświadczenia i zgłębiać prawdy wszechświata.
Ewoluował do przetrwania na sawannie, a wg. niektórych teorii jest tak duży tylko po to, żeby łowca-zbieracz, któremu słońce zagotuje mózg podczas długiej wędrówki za zwierzyną, mógł sobie pozwolić na pewne uszkodzenie mózgu i wciaż sprawnie funkcjować. Ewoluował do przetrwania na sawannie, gdzie lepiej było podjąć błędną decyzję szybko i ew. szybko ją zmienić raz czy drugi, niż podjąć idealnie trafną decyzję, ale zbyt późno. Ewoluował do przetrwania w środowisku, które przez całe życie, przez całe pokolenia, nie zmieniało się niemal zupełnie.
Słowem – ewoluował do wszystkiego, tylko nie do tego, do czego używamy go dzisiaj.
Prostą, ale bardzo poruszającą demonstracją tego jest zapozanie się z, bardzo niepełną zresztą, listą błędów poznawczych, jakim podlegamy:
Wikipedia – Lista Błedów Poznawczych
Wikipedia – List of Cognitive Biases (dużo dłuższa niż Polska, wciąż niepełna)
To tylko krótkie listy, bardzo niepełne, ale już zapoznanie sie z dostępnymi tam błędami (w tym najgorszym,efektem ślepej plamki, czyli skłonności do ignorowania swoich błędów poznawczych) pokazuje, że nasz mózg po prostu nie nadaje się do trafnego wnioskowania, a promowane w niektórych środowiskach opieranie się na intuicji czy doświadczeniu można sobie o kant filozofa rozbić.
Przy wszystkich swoich ograniczeniach. Przy wszystkich wadach, błędach i zagrożeniach, nauka jest jedynym narzędziem, jakim dysponujemy, które w powtarzalny sposób pozwala nam wyjść ponad te ograniczenia. Efekty jakie nam przyniosła są niezwykłe – średnia życia, jego jakość, komfort, itp. wzrosły przez ostatnich 200 lat niewiarygodnie wręcz. Najbiedniejsi ludzie we współczesnej Polsce napluliby mi w twarz i nazwali kłamcą, gdybym opisał im jak żyli ubodzy, a nawet całkiem zamożni ludzie 150 czy 200 lat temu. Po prostu nie mogliby uwierzyć, że tak wtedy było. Ale było. Żyjemy w raju. Pełnym wad i ograniczeń, jasne, ale w porównaniu z czymkolwiek czego doświadczył człowiek w swojej historii, żyjemy w raju. I co najgorsze, tak do niego przywykliśmy, że zwykle nie potrafimy zauważyć jak nam dobrze. To zresztą też błąd poznawczy – porównywanie się subiektywnie do innych członków plemienia w którym funkcjonujemy – nawet jeśli tym plemieniem jest teraz nasz zespół w korporacji.
I tak, skoro już przy tym jesteśmy i poruszam te kwestie: nauka zmienia co jakiś czas zdanie. Raczej przez ewolucję, rozbudowanie dotychczasowego podejścia, niż przez rewolucję – całkowite go odrzucenie – ale jak najbardziej zmienia zdanie. Wbrew twierdzeniom jej przeciwników, to zaleta, nie wada. Religia, ideologia, itp. działki nie zmieniają zdania, niezależnie od rzeczywistości. Jeśli fakty nie pasują do założonej tezy, tym gorzej dla faktów. Siła nauki jest właśnie w tym, że jesli fakty różnią się od tezy, to teza ulega zmianie.
Natomiast skrajną głupotą jest podejście p.t. „ponieważ nauka czasem zmienia zdanie, a obecnie dane naukowe wskazują na to, że moja ideologia jest błędna, to uznam, że moja ideologia jest prawdziwa i tylko poczekajmy, aż nauka zmieni zdanie.” Jak zmieni – wtedy możemy wrócić do rozmowy. Do tego czasu ten argument nie ma uzasadnienia.
A, tak jeszcze na koniec, dlaczego podejście naukowe jest tak ważne? Bo pozwala bardziej docenić świat. Wbrew okazyjnie promowanej ideologii p.t. „artyści doceniają piękno świata, a naukowcy tylko rozkładają go na cząstki”, rzeczywistość jest nieco ciekawsza. Im więcej wiesz – faktycznie wiesz – na dowolny temat, tym bardziej będziesz go w stanie docenić. Moja dziewczyna jest po szkole muzycznej i docenia dzięki temu muzykę zdecydowanie bardziej niż ja. Dostrzega piękno i wirtuozerię, której ja po prostu nie słyszę. Naukowiec znający budowę kwiatu może dostrzec jego piękno ORAZ zafascynować się jego szczegółowym składem atomowym. Im więcej wiesz, tym bardziej możesz docenić świat. I nie potrzebujesz do tego ezoterycznych bajek – to co nas otacza, w pełni wystarcza.
Lub, jak to ujął Tim Minchin – „Czy to nam nie wystarcza? Po prostu ten świat? Ten piękny, złożony, cudownie niezmierzony, realny świat? Dlaczego nie jest w stanie utrzymać naszej uwagi i musimy go szpecić różnymi zmyślonymi mitami?”